Ewa Kornafel
+48 515 288 427
kosmogram@onet.eu

O nadwrażliwości astrologicznie.

O nadwrażliwości astrologicznie.

Astrologia od wieków opisuje różne cechy osobowości człowieka. Analizuje całe spektrum jestestwa: od wyglądu ciała fizycznego, poprzez predyspozycje intelektualne, na uwarunkowaniach psychiki skończywszy. Od najdawniejszych czasów  astrologii była dostępna każda z psychologicznych typologii, czy to starożytna klasyfikacja humorów Galena, czy też nowoczesne stany zaburzeń choroby afektywno dwubiegunowej. Językiem astrologii była i jest szeroko pojęta symbolika, którą to umiejętnie stosowano do opisów stanów duszy.

Nadwrażliwość jako cecha psychiki  i duszy była i jest uznawana przez astrologów za stan istniejący. Nauka ignorowała nadwrażliwość, uznając ją za krnąbrność jednostki, a wycofanie, typowe dla nadwrażliwców jako postawę aspołeczną, w niektórych wypadkach człowiek traktowany był jako opętany. Jednak mniej więcej od połowy lat 90 zaczęto analizować i badać  nadwrażliwość.

Stwierdzono, że nadwrażliwość jest jedną z cech osobowości. Osoby o podwyższonym stanie wrażliwości charakteryzują się ciągłą gotowością do przetwarzania każdego bodźca zewnętrznego i wewnętrznego. System neuronowy osób nadwrażliwych bez przerwy opracowuje bodźce płynące niemalże zewsząd, ten system  pracuje  inaczej, niż u  ludzi o mniejszej  wrażliwości. Nadwrażliwcy posiadają ogólnie przeczulony  system nerwowy, natomiast filtr czucia i odczuwania, tego co im szkodzi, jest słabiej wykształcony.

Za to próg wrażliwości na bodźce niski, przyjmuje niuanse i detale wszystkimi zmysłami niezwykle intensywnie. Każde wrażenie zmysłowe jest wzmacniane przez kolejne.

Nadwrażliwość  jest powiązana ze znakiem Ryb, 12 domem i aspektami Neptuna z Księżycem, Słońcem, Merkurym, Marsem, ascendentem.

Władca Ryb, Neptun w sposób idealistyczny reprezentuje potrzebę ostatecznej transcedentalnej wolności, w której giną ograniczenia osobowości ego oraz intelektu. Władca mórz i oceanów wskazuje na tęsknotę za doświadczaniem stanu jedności z całością życia, postrzeganego jako egzystencja natury. W ramionach Neptuna tracimy grunt pod nogami, w jego królestwie obowiązują inne prawa niż na Ziemi, grawitacja nie przyciąga, zmysły kłamią, nie potrafimy dostrzec odległości od dna, zawsze wydaje się być ono bliżej niż jest w rzeczywistości.

Obok wskazywanego przez podręczniki astrologii rozproszenia, mamienia i łudzenia się najważniejszym zagadnieniem jest to, że każdy aspekt Neptuna z planetą osobistą lub ascendentem wskazuje na możliwość doprowadzenia do bezpośredniej realizacji duchowych wymiarów doświadczenia i jedności całego stworzenia. Osoba taka odczuwa poruszenie najgłębszych tęsknot duszy. W swojej esencji Neptun reprezentuje zestrojenie z nieznającymi granic zasobami świata wewnętrznego i z realnością nieuchwytnych poziomów doświadczenia.

 

Neptun w 12 domu.

To położenie Neptuna powoduje wielki relatywizm, z jednej strony daje niezwykle łatwy dostęp do nieświadomych obrazów, do świata symboli i transcendent ogólnie, z drugiej zaś, lękliwość i nadwrażliwość właśnie.  Skłębione wody Neptuna potęgują uczucie osamotnienia, wewnętrznego chaosu, wyobcowania. Liz Green napisała wiele na temat tego położenia Neptuna, określiła je jako najczulsze, najbardziej tkliwe położenie tej planety. To znak społeczników, zakonników, altruistów. Neptun wzbogaca wnętrze na każdym poziomie. Jednak wymaga on, aby co pewien czas udać się do samotni, po to by móc swobodnie dryfować.

Wirginia Wolf zamieszkiwała swój wewnętrzny świat. Z tak rozbudowanym domem dwunastym, nie można było mieszkać gdzie indziej. Dom dwunasty, na którego straży stał Saturn, jawił się dla niej kolejnym edenem. Kuriozum tej sytuacji tkwiło w tym, że dłuższe pobyty w osobistym raju były dla niej śmiertelnie niebezpieczne.

Nie jest celem tego szkicu dokładna analiza  horoskopu genialnej pisarki, chociaż sam okazały dom dwunasty i kwadratura Saturna do Słońca jest godny podkreślenia. Choroby w dzieciństwie, nadużycia seksualne, też w dzieciństwie, nie mogły nie pozostawić traumatycznych śladów na jej psychice. Do tego jeszcze dochodzi dziedziczność melancholii, depresji, cyklotymii, listę chorób w jej rodzinie  można by cytować w nieskończoność. Wiktoriańska Anglia nie była łaskawa dla dzieci, w żaden sposób nie chroniła ich przed zaburzonymi rodzicami. I tak, ojciec Wirginii, cierpiący na cyklotymię, nigdy się nie leczył, a okresowo pojawiające się stany zmiennego nastroju, budziły przerażenie u dzieci. Jej matka, Julia na co dzień była melancholiczką, a w przerwach miewała okresowe napady klinicznej depresji. Najstarsza siostra Wirginii, Laura, cierpiała na chorobę Aspergera, która powoduje aspołeczne zachowania dziecka. Zamiast współczucia i pomocy, mała dostawała lanie za bycie niegrzeczną, upartą i krnąbrną.

Wracając do pola nieświadomości, świetnie ono oddaje stan psychiki Wirginii- niekończące się cierpienie ( Chiron, Jowisz i Neptun w koniunkcji), okresowe wyłączanie się ze świata, ból. Tam, gdzie Neptun, tak tęsknota za zbawieniem, rozpłynięciem się, niebytem.

Jedyny ratunek istnieje w tym miejscu, z którego przychodzi niebezpieczeństwo. Po raz kolejny dom dwunasty. Wirginia całe życie pisała o własnych doświadczeniach, ubierała w słowa swoje stany halucynacji, depresji i manii. Wyciągała z niebytu jego esencje, po to, by dać świadectwo temu, że choroba może być twórcza.

„Zapewniam cię, że obłęd jest kapitalnym doświadczeniem i nie można na niego kręcić nosem. Wyrzuca on z człowieka wszystko doskonale uformowane, ostateczne, a nie w kawałkach, jak to robi rozsądek”, tak pisała do przyjaciółki po kolejnym długotrwałym ataku depresji. Siłą twórczą porządkowała ten chaos, który tkwił w niej od zawsze. Była osobowością artystyczną, to ona na nowo zdefiniowała powieść, uznając ją za doświadczenie wyłącznie subiektywne. Opisywała swoją świadomość, a nawet coś więcej: „ chwilami wydawało się, że kroczę niepewnie tylko za dźwiękiem własnego głosu, a może nawet za kimś, kto do mnie mówi”.

Te słowa miały stanowić zachętę do spotkania z istotą własnego wnętrza. Wnętrze Woolf było niewiarygodnie straszliwe, a jednak tylko penetracja takiego rejestru, może przynieść ocalenie, wybawienie.

Czuła zbliżający się obłęd, to mniej więcej tak, jakby strażnik wejścia, Saturn, otwierał jej powoli drzwi do otchłani. Saturniczny przymus i wiara, że poprzez katharsis domu dwunastego, otrzyma zbawienie, nakazywały jej raz po raz tam wchodzić.

Neptun, tak silny w dwunastym polu ,dawał jej możliwość penetrowania odwrotnej strony rzeczywistości, świat materialny przestawał istnieć, zewsząd docierały zniekształcone głosy ( kwinkunks Urana do Merkurego), a myśli przepełnione były wszechobecnym lękiem.

Ból istniał dla niej od zawsze. Gdy Chiron dotyka naszych planet, to jesteśmy zranieni do istoty swego jestestwa. Życie jest wielką raną, dlatego Wolf postanowiła zakończyć swą dramatyczną traumę z życiem.

Jej stany świetnie oddają słowa innego, wielkiego wrażliwego, Wiliama Styrona:

„ Ból nie ustępuje, a świadomość, że nie będzie żadnego lekarstwa- ani dziś, ani za godzinę, ani za miesiąc, ani za chwilę, czyni ból nieznośnym. Jeżeli występuje lekka poprawa, to wiadomo, iż jest ona przejściowa, wkrótce bowiem ból będzie jeszcze większy. Najbardziej przytłacza duszę nie boleść, lecz brak nadziei”.