O miłości wakacyjnej słów kilka…
Sezon wakacyjny w pełni. Słońce przebywające obecnie w znaku Raka potęguje potrzebę bliskości, czułości i bycia razem. Gdy 22.07 wejdzie do znaku Lwa porywy serca zintensyfikują się.
Wyjazd gdzieś daleko od domu pozawala na oderwanie się od codzienności, dajemy ponieść się marzeniom, wchodzimy w magiczny świat iluzji. Leżąc na plaży, wędrując po górach czy też żeglując po jeziorach, a nawet, podczas zwiedzania cudnych zakątków świata, nabieramy sił, odprężamy się, dajemy sobie wewnętrzne przyzwolenie na przeżycie czegoś ważnego, nietuzinkowego.
I czasem tak się zdarza, że pojawia się ktoś interesujący, rozbudzający zmysły, dawno zapomniane pragnienia. I przy tym Kimś zachowujemy się tak, jakbyśmy wypiły napój miłosny. Ten Ktoś odgaduje nasze życzenia, jest zabawny, pociągający, czas spędzony wspólnie mija bardzo szybko. I zaczyna się cudowna wizja życia we dwoje. Czujemy się tak godne pożądania jak Helena trojańska, czule wspominamy historię Tristana i Izoldy i myślimy, że właśnie nam się przydarzyła. Nagle wszystkie baśnie i mity miłosne stają się cennymi, życiowymi wskazówkami. Stajemy się właśnie główną personą szekspirowskiego romansu „ Romeo i Julia”, czujemy, że to, co nas spotyka, jest miłością aż po grób.
I nie, w tym momencie nie przychodzi w sukurs informacja, że Romeo znał Julię krótko, a wieczna miłość nie trwała nawet doby. Ten moment jeszcze nie nadszedł…
Czy spotkanie Kogoś na wakacyjnym szlakiem okaże się miłością równie krótką, jak czas urlopu, czy czymś znacznie bardziej długotrwałym.?
Spróbuję ten proces prześledzić astrologicznie…Astrologia jest niezwykłą koncepcją, która opowiada o Losie człowieka uwikłanego w Kosmos, powiązanego z odwiecznymi cyklami planet od momentu narodzin, a nawet jeszcze wcześniej.
Pokazuje sam moment spotkania jako ważne wydarzenie dla obojga lub dla jednej z osób. To od indywidualnego cyklu planetarnego zaangażowanej osoby zależy, jaki będzie ciąg dalszy.
Sam niezwykle skomplikowany i tym samym trudny do opisania proces miłości jest powiązany z planetami. Klasycznie to bogini miłości Wenus – Afrodyta, którą mitologia połączyła węzłem małżeńskim z kulawym i nieatrakcyjnym Hefajstosem, a węzłem miłosnego pożądania z Marsem.
Taka mała dygresja, Wenus jest boginią pierwotną, jej archetyp pojawia się we wszystkich prastarych mitach świata, jest Inanną, Isztar, nordycką Freją, Astarte, wreszcie Uranią. Poczynania Wenus nie podlegają męskim dogmatom, jest archetypem niezależnej kobiecości, nie ma swojego odpowiednika w świecie patriarchalnym z tego prostego powodu, że w tym świecie kobiety są całkowicie skazane na łaskę i niełaskę męskich władców.
Każda kobieta posiada Wenus w swoim horoskopie, to położenie jest znaczące, gdyż charakteryzuje to, co sprawia nam radość..
Wyobraźmy sobie typową sytuację na plaży, jesteśmy Wenusjankami. Wenus, nasza indywidualna określa również typ osób, które przyciągamy i jednocześnie są to ci sami, którzy nam się podobają. Zatem, to właśnie położenie Wenus w horoskopie wskaże nam tego, na którego zwrócimy uwagę. Na początku jest lekkie zainteresowania, Mars zagaja, oboje sprawdzają, czy warto.. J Bo Wenus to również system wartościowania, określenie tego, co dla nas indywidualnie ma wartość, zatem bada grunt, Mars zaś może czekać na zachętę, oczywiście, jeśli jest bardzo narowisty ( a to zależy również od jego położenia w horoskopie), sam mocno zachęca.
Letnia aura sprzyja lekkim i frywolnym rozmowom, a przy blasku Księżyca i szumie fal, romantyczny nastrój tworzy się sam. Okazuje się, jak wiele łączy tych, co właśnie się spotkali- podobne upodabnia, gust, zmysł piękna, smaku i zapachu. Zmysły szaleją, uczucie, że dzieje się coś naprawdę niezwykłego, przeważa. To jest pierwszy etap, reakcja Wenus na Marsa i odwrotnie.
Kolejny krok należy do innej planety, a mianowicie do Neptuna. I w tym momencie po trosze otrzymujemy odpowiedź o czas trwania znajomości. Jeżeli kontakt jest tylko wspierany przez planety osobiste i ich krótkotrwałe tranzyty, znajomość się urywa, jeśli natomiast w tym spektaklu dwojga biorą udział inne planety, sprawa wygląda zupełnie inaczej.
Wyższą oktawą Wenus jest Neptun i stąd to typowe dla zakochania zadurzenie, patrzenie w oczy ukochanej przez różowe okulary, uruchamianie szeroko pojętej idealizacji. W tym kontekście każdy gest jest symboliczny i oznacza bezwarunkowe pokrewieństwo dusz, bycie jednością, całością.
O ile Wenus i Marsa można traktować jako początek jakich wiele, to z Neptunem jest zupełnie inaczej. Tworzy się inna niż do tej pory przestrzeń bycia we dwoje. Poznaje się jedyną osobę na świecie, która uruchamia w człowieku drzemiący potencjał piękna. A gdy kobieta czuje się piękna, pozwala sobie na mistyczne przeżycia i uniesienia. Jeśli mężczyzna czuje się kimś nadzwyczajnym, takim kimś się staje. I jeśli w tym czasie któreś z nich posiada połączenie planet osobistych z tranzytami Neptuna, to doprawdy, czują się bajecznie i niesamowicie.. Wszystko, co związane jest z bezwarunkowym uczuciem, boskością i nieziemskim stanem, właśnie się dzieje, tu i teraz, na Ziemi. Neptun likwiduje wszelkie bariery i blokady, czujemy się, jak w raju. Właśnie spotkaliśmy tę jedyną i tego jedynego, piękne odniesienie do Ewy i Adama, jedyna kobieta, jedyny mężczyzna i nikogo więcej.
Zastanawiałam się kiedyś, czy ten obraz rajskiej miłości, nie jest metaforą bycia pod wpływem tranzytów Neptuna? W sumie, dlaczego by nie. I dopiero wtedy, gdy Saturn wkracza do akcji, przykładowo, kończy się wakacyjny turnus, czyli czas wracać do rutyny, sprawdzonych metod i obowiązków, następuje wygnanie z raju.
Jednak czasem się zdarza, że mając idealny potencjał Neptuna w sobie, spotykamy kogoś, kto również marzy o uczuciu bezwarunkowym. Ponadosobowa natura takiej neptunicznej miłości często obrazowana jest w romantycznych opowieściach, bywa, że śnimy o niej. Zatem dwie osoby tworzą własny raj, własną wizję życia we dwoje, gdzie najważniejsze są wrażenia, uczucia, sny, telepatia, wszystko to, co niewypowiedziane, poczucie jedności.
Neptuniczne wibracje wbrew pozorom są niezwykle silne i wymagają podporządkowania się im, co czasem bywa trudne. Jednak jeśli dwie osoby spotykają się ze sobą, całkiem nieprzypadkowo, bo przypadków nie ma, dzięki sobie przeżywają mistycyzm, to zawsze do tych stanów chcą wracać, bo takie przeżycia są zarówno ponadosobowe, jak i ponadczasowe. Paradoksalnie, stany najwyższego uniesienia uczuciowego są tymi, które trzymają nas przy życiu, chętnie wracamy do nich pamięcią, stają się drogocennym talizmanem.